Nie ukrywam, że przygotowanie merytoryczne serwisu Volvo do tych silników jest kiepskie. Dlatego zawsze jestem za ty żeby wzywać serwis Deutza. Będzie taniej, dokładniej, lepiej i szybciej. Przykład pasek rozrządu do 1011 w deutzu kosztuje 75 euro, czyli na nasze 340 zł netto w szarym kartonowym opakowani z recyklingu. W volvo to samo tylko w piękniejszym niebieskim kredowym opakowaniu 580zł netto. Pływające tuleje rzadki przypadek, ale daje się zrobić w warunkach polowych. Takim przyrządem Deutza z nożykiem, o którym Volvo nie słyszało.
Pozostaje jeszcze problem wtyczki Deutz ta okrągła na górze Volvo ta kwadratowa na dole. Ale problem do szybkiego opanowania. Albo bierzesz całą wiąchę z gniazdem albo dorabiasz na miejscu kabelki i finto.
Jak widzisz Deutz o wtyczkach Volvo wie wszystko a odwrotnie ni hu hu.
Zresztą Deutz robi tylko silniki i na tym się skupia, więc nauka ludzi w miarę szybka. Kurs w Koloni, po którym dostajesz prawo dożywotniego serwisowania i naprawy silnika danego typu trwa 5 dni. W Polsce robisz to w 3 dni i masz certyfikat. Co innego jak robisz papiery nauczycielskie, czyli że możesz uczyć innych i wystawiać certyfikaty. Taki kurs trwa dwa tygodnie a certyfikat jest ważny tylko dwa lata i musisz odnawiać jak chcesz uczyć dalej. Tymczasem w Volvo maja cały przekrój maszyn i dużo materiału do opanowania, więc to po trochu wynika z tego.
Tu na przykład część silnikowni w centrum szkoleniowo treningowym Deutza w Koloni. Silniki trochę stare, ale i zdjęcie ma 18lat. Kurcze jaki ja wtedy byłem piekny i mlody. 30 parę latek to jednak fajny wiek. Chociaż oglądanie bajek na legalu bo z wnuczkami też niczego sobie.
No wiesz co to ja tu zrywam ścięgna palców uderzając w klawiaturę a ty mi pochwała nie chcesz kliknąć? Tego to się po tobie nie spodziewałem Popraw to Następnym razem tego błędu nie zrobię
Klikaj tylko się nie tłumacz że ci lewy klawisz myszy wysiadł