Upierdliwi klienci
Wysłany: 26 Lut 2013 23:06
Tak jak pisałem w innym wątku, chciałbym aby Koledzy podzielili się porażkami w kontaktach z usługodawcami. Przez kilka lat mojej działalności za wiele ich nie ma, może dlatego zapadły dobrze w moją pamięć. Takie historyjki dobrze się sprzedają na Piekielni.pl, jednak z uwagi na specyfikę naszej pracy myślę że możemy sobie własne branżowe historyjki tu wkleić:)
Historia nr 1
- Dzwoni koleś (K). Potrzebuje kopareczki na jutro. Pilne. Ma moja wizytówkę, ktoś mu dał. Do gościa 30 km. Ale ja w potrzebie. Wczesna wiosna dopiero śnieg stopniał, braki w budżecie, roboty na 2 dni, pojadę. Jak w końcu trafiłem, brygada 8-10 człowieka. Kopiemy pod ławy. Przyjeżdża Pan (K) z aparatem i na każdym kroku robi fotki. Widzę że to ludzi stresuje ale cóż- jego prawo. Płaci i żąda Majster nieśmiało że może by coś zjedli?
Śniadanie-(K) czy Pan Operator będzie jadł?
-(Ja) Dziękuję już jadłem
-(K) Wobec tego moja prośba do majstra-żeby śniadanie podzielić na dwie grupy i pokazywać koparkowemu co ma robić nie chciałbym żeby on stał
K..wa ja wszystko słyszę a gość bez obciachu ludziom zjeść spokojnie nie da, tylko dlatego żebym nie stał przez kwadrans
Przez 8 godzin wyszedłem z kabiny tylko raz wodę z kija spuścić.
A pod wieczór się okazuje że to już koniec roboty (K) już zamówił beton, belki położone. Trzeba się rozliczyć.
-(K)- Muszę z Panem ponegocjować na temat stawki
-(Ja) Myślę że przez telefon wszystko już sobie wyjaśniliśmy.
-( K) Tak,ale Pan masz za szeroką łyżkę i majster ma pretensje że za dużo betonu teraz wejdzie
- (Ja do majstra co akurat przechodził). Mam ze sobą trzy łyżki, trzeba mi było powiedzieć żebym węższą założył.
Majster mówi- A po co przecież ta była idealna
-(K) zmieszany- A tak tylko chciałem ponegocjować.
Skurwiel chciał żebym mu pokrył część kosztu betonu I mu się nie udało. Zapłacił z wielkim bólem za robotę i dojazd w jedną stronę, bo mu zagroziłem że zasypię ławy w cholerę razem z belkami, a beton miał być za godzinę Jak wróciłem do domu, wrzuciłem nr. jego komórki w google i okazało się że gość jest "wielki artysta fotograf ślubny" i za sesję bierze 3 tys zł
Historia nr 1
- Dzwoni koleś (K). Potrzebuje kopareczki na jutro. Pilne. Ma moja wizytówkę, ktoś mu dał. Do gościa 30 km. Ale ja w potrzebie. Wczesna wiosna dopiero śnieg stopniał, braki w budżecie, roboty na 2 dni, pojadę. Jak w końcu trafiłem, brygada 8-10 człowieka. Kopiemy pod ławy. Przyjeżdża Pan (K) z aparatem i na każdym kroku robi fotki. Widzę że to ludzi stresuje ale cóż- jego prawo. Płaci i żąda Majster nieśmiało że może by coś zjedli?
Śniadanie-(K) czy Pan Operator będzie jadł?
-(Ja) Dziękuję już jadłem
-(K) Wobec tego moja prośba do majstra-żeby śniadanie podzielić na dwie grupy i pokazywać koparkowemu co ma robić nie chciałbym żeby on stał
K..wa ja wszystko słyszę a gość bez obciachu ludziom zjeść spokojnie nie da, tylko dlatego żebym nie stał przez kwadrans
Przez 8 godzin wyszedłem z kabiny tylko raz wodę z kija spuścić.
A pod wieczór się okazuje że to już koniec roboty (K) już zamówił beton, belki położone. Trzeba się rozliczyć.
-(K)- Muszę z Panem ponegocjować na temat stawki
-(Ja) Myślę że przez telefon wszystko już sobie wyjaśniliśmy.
-( K) Tak,ale Pan masz za szeroką łyżkę i majster ma pretensje że za dużo betonu teraz wejdzie
- (Ja do majstra co akurat przechodził). Mam ze sobą trzy łyżki, trzeba mi było powiedzieć żebym węższą założył.
Majster mówi- A po co przecież ta była idealna
-(K) zmieszany- A tak tylko chciałem ponegocjować.
Skurwiel chciał żebym mu pokrył część kosztu betonu I mu się nie udało. Zapłacił z wielkim bólem za robotę i dojazd w jedną stronę, bo mu zagroziłem że zasypię ławy w cholerę razem z belkami, a beton miał być za godzinę Jak wróciłem do domu, wrzuciłem nr. jego komórki w google i okazało się że gość jest "wielki artysta fotograf ślubny" i za sesję bierze 3 tys zł